wtorek, 6 grudnia 2011

Tęczowy Most

Zawsze kiedyś przychodzi ten dzień,
w którym Twój przyjaciel spogląda ci w oczy po raz ostatni
i nawet Twoja miłość,
chociażby była najsilniejsza nie jest w stanie tego zmienić...



Dakar
14.03.2009 - 03.12.2011

ile bym dała,żeby znów pogłaskać ukochaną łepetynę,wytarmosić za uszy i spojrzeć w ufne oczy.
Ile moich żalów wysłuchałeś , ile łez zlizałeś z policzków..









wtorek, 22 listopada 2011

Jesiennie...

  Opadają liście
czas snuje się mgliście
świetliście
anieliście
liście
   liście....

Już końcówka listopada, jesień w pełni ,bezchmurne niebo.I choć już chłodno jak tu nie wykorzystać przepięknie grzejącego słońca?Więc w ostatnią niedzielę wzięłam mojego amore za rękę,w drugą łapkę smycz na końcu której znajdował sie nasz hipopotam ;) no i w drogę. Długi spacer wśród złocących się drzew,wygłupiając się jak dzieci wskakiwaliśmy w kupy liści.Włącznie z psem ;)


Po spacerze, zmęczeni ale zrelaksowani wróciliśmy do domu..Odpoczywaliśmy na kanapie, popijając gorącą czekoladę, przed ogniem płonącym w kominku...Nasz hipopotam,Dakar, też był chyba zmęczony bo położył się w ogrodzie i w promieniach zachodzącego już słońca zarzucił uchem i spał... :)







środa, 5 października 2011

nostalgicznie

I tak, gdy dziś w Polsce można już poczuć chłodny powiew jesieni, myślami wracam do jeszcze gorących dni zeszłego tygodnia w Sansepolcro.Chodźcie, oprowadzę was trochę po mieście...
 w centrum...


i krążąc po wąskich,tak uroczych i tak "włoskich" uliczkach, gdzie naprawdę sąsiedzi mogą zaglądać sobie do okien...




Już mi brakuje tego gwaru,Włochów w których naturę wpisane jest gestykulowanie przez duuże 'G' podczas rozmowy - nawet telefonicznej - co zawsze wywołuje mój uśmiech :)  Ludzi znajomych bardziej lub mniej, którzy już z daleka wołaja "Ciao! Jak się masz?'' :) tego wspaniałego aromatu espresso wynurzającego się z barów które spotykam prawie na każdym kroku i które są pełne ludzi zarówno rano 'bo śniadanko', w czasie poobiedniej sjesty by wykorzystać jeszcze chwilkę przed powrotem do pracy na ploteczki z przyjaciółką ( we Włoszech większość pracuje w systemie 9-13 potem przerwa na obiadek i potem 16-20 ) i wieczorem by przed kolacją napić sie ze znajomymi 'aperitivo' czyli napoju alkoholowego bądź nie lub po kolacji, tylko nie bardzo wiem dlaczego, chyba po to żeby nie spać całą noc ;)
A narazie cieszę się pobytem w domu,u rodziców,w Polsce.Przede mną trzeci, ostatni rok studiów na Kosmetologii,praca licencjacka,praca zawodowa i jeszcze kilka projektów,które narazie niech pozostaną moją tajemnicą...oj,będzie się działo :)

piątek, 30 września 2011

I tak,przekornie,zaczynam pisanie o mojej codziennosci w Toskanii wlasnie teraz gdy z niej wyjezdzam...ale tylko na krotko :) i przekornie, bo nie od razu a po szesciu latach od mojej przeprowadzki do Wloch.Mam nadzieje ze bedziecie razem ze mna zachlystywac sie niezwykloscia zwyklych dni w niewielkiej miejscowosci Sansepolcro, w domu z dusza, w ktorym wiele lat temu miescila sie fabryka kafelek a ktory teraz jest przepiekna toskanska willa...Zasmakujcie razem ze mna pysznej, porannej kawy i wyjetego prosto z pieca rogalika w zatloczonej i gwarnej cukierni "Chieli" i zapominajac o rzeczywistosci ogladajcie razem ze mna zachody slonca z tarasu mojego domu w Toskanii...